Jeśli jesteś muzykiem-wykonawcą i brałeś kiedykolwiek udział w nagraniach czyjegoś utworu, to z pewnością nie są Ci obce instytucje takie jak STOART i SAWP. Jeśli natomiast jeszcze o nich nie słyszałeś, najwyższa pora nadrobić zaległości, bo to właśnie te dwie organizacje mają za zadanie chronić Twoje prawa – Twoje, jako wykonawcy. W dzisiejszym artykule chcę Cię zapoznać ze STOART-em. TUTAJ możesz też poczytać o SAWP-ie, a TUTAJ znajdziesz ogólne informacje o organizacjach zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.
Dzisiejszy artykuł jest kontynuacją cyklu dotyczącego ochrony praw autorskich. Jeśli nie czytałeś wcześniejszych, gorąco Cię do tego zachęcam. Tutaj znajdziesz ogólne informacje na temat Organizacji Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi: KLIK. Jeśli tworzysz własne utwory, z pewnością powinieneś znać ZAiKS: KLIK. Dzisiaj poznamy bliżej Stowarzyszenie Artystów Wykonawców Polskich. Decydując się na powierzenie swoich praw wykonawczych organizacji zbiorowego zarządzenia, będziesz musiał wybrać pomiędzy SAWP lub STOART, o którym pisałam tutaj KLIK. No to jedziemy.
Umiejętność tworzenia sztuki – czy to największy talent artysty?
16 listopada, 2021Gdybym Cię zapytała o Twoje największe talenty to co byś mi odpowiedział? Zapewne, jako artysta, skupisz się na tym, co tworzysz. Pięknie grasz na altówce, w niezwykły sposób pokazujesz ludzkie twarze na zdjęciach, obok Twoich rzeźb nie da się przejść obojętnie. Ale co w takim razie ma powiedzieć pracownik korporacji, księgowy albo kierowca autobusu? Czy skoro nie są wirtuozami lub nie tańczą w balecie to znaczy, że nie mają żadnych talentów?
Pewnie się domyślasz, że ten tytuł to z mojej strony lekka prowokacja. Wśród znajomych jestem raczej tym nienormalnym tytanem pracy, który nie umie wysiedzieć w jednym miejscu i nawet na żagle zabiera ze sobą książkę. I faktycznie uwielbiam wszelkie sposoby na produktywność, wiecznie mam przy sobie jakieś checklisty. Namawiam do tego, żeby kuć żelazo, działać, działać i jeszcze raz działać. Ale dzisiaj będzie inaczej. Dzisiaj będę zachęcać do tego, żebyś się trochę ponudził!
Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, w jakich momentach wpadasz na swoje najlepsze pomysły? Założę się, że nie przy biurku albo nad kartką papieru. Czyli dokładnie nie wtedy kiedy trzeba. Najczęściej mówi się o nagłym przypływie weny albo nawet olśnieniu na spacerze, pod prysznicem, w kolejce w sklepie itd. (to dlatego dyktafon w moim telefonie jest zapełniony strzępkami tematów muzycznych a notatnik pęka w szwach od różnych ważnych pomysłów, które wpadły ot tak, przy okazji).
Może w takim razie warto sprawdzić, czy możesz prowokować takie przypływy weny samodzielnie? O pracy nad własną kreatywnością będzie jednak innym razem. Wróćmy do naszego lenistwa, bo przecież dla wielu z nas to wreszcie koniec z wyrzutami sumienia! Żartuję, nie ze mną te numery 😉
Zastanawiałeś się kiedyś jak wyobrażają sobie artystę ludzie spoza branży? Niedbale ubrany, nieogolony, roztrzepany, spóźnialski, wiecznie zamyślony, z głową w chmurach – „Ach, pewnie planuje swoje kolejne dzieła!”. Wiele można by znaleźć takich stereotypowych określeń, ale jedno, które z całą pewnością nie padnie to – poddany rutynie. Artysta i rutyna? Nigdy w życiu! Przecież rutyna zabija kreatywność! Czyżby?
Gdy rozmawiam z osobami z pozaartystycznych branży na temat tego, jak funkcjonuje nasza, często są zdziwieni, że tak wiele rzeczy załatwiamy między sobą „na gębę”. Nie mówię już nawet o występach czy innych usługach bez podpisanej umowy, chociaż takich sytuacji też jest na pęczki. Chodzi mi o współprace jakie tworzymy sami między sobą.
Jako artyści bardzo często tworzymy zespoły, konglomeraty twórcze, grupy artystyczne. I najczęściej wszelkie ustalenia między nami są tylko słowne. Nie podpisujemy żadnych umów, rzadko kiedy nawet precyzyjnie ustalamy kto jest za co odpowiedzialny w tym układzie.
Właśnie ten temat chciałabym dzisiaj poruszyć. Na temat umów wspominałam już w kontekście ich czytania. Artykuł na ten temat znajdziesz tutaj KLIK. Teraz chcę namówić Cię do ich podpisywania… w odpowiednim czasie.
Zawód artysty wiąże się z pewną nieregularnością. U każdego ta nieregularność będzie się objawiać w trochę inny sposób: elastyczne godziny pracy, brak stałego zatrudnienia, częste wyjazdy, brak ciągłości w pracy twórczej, tzw. „sezon ogórkowy” (dla różnych dziedzin sztuki w różnym czasie), niemożliwość planowania długoterminowo ze względu na niepewność zleceń. Zdecydowanie inny tryb życia niż u przeciętnego Kowalskiego, pracującego np. w urzędzie czy korporacji. Niektórzy nazywają to wolnością. Ja jednak za dużo widziałam osób, których ta nieregularność zniewoliła na dobre, np. wprowadzając w długi, rozwód czy alkoholizm. Albo w to wszystko naraz.