Ilość tematów, w których powinien się orientować artysta, chcąc rozwijać swój kreatywny biznes czy budować swoją markę, może wydawać się przytłaczająca. Sprzedaż, finanse, marketing, media społecznościowe… Skąd wziąć na to wszystko czas?
Otóż właśnie śpieszę z pomocą 😉
Wiem doskonale, że twórca chciałby przede wszystkim tworzyć, a niekoniecznie spędzać godziny na nauce tych dodatkowych – choć bez wątpienia przydatnych – umiejętności. Dlatego proponuję Ci sposób na naukę instant – Instagram!
Człowiek-orkiestra, w przypadku dyrygenta, wydaje mi się trafnym określeniem. Dosłownie i w przenośni. Dyrygent – lider orkiestry – oprócz znajomości swojego fachu, powinien mieć szereg innych umiejętności i ogromną wiedzę. Znać historię muzyki, tradycje wykonawcze, genezy powstania poszczególnych utworów, niejednokrotnie nawet całe biografie kompozytorów. Żeby pracować z orkiestrą, powinien też znać specyfikę każdego instrumentu, umieć pracować z wokalistami, z chórem, znać się na emisji głosu. Do tego wszystkiego powinien mieć cechy dobrego, inspirującego przywódcy, za którym orkiestra chętnie podąża. (Jako muzyk orkiestrowy nieraz przekonałam się, jak ważne jest to ostatnie i jak skrajne mogą być relacje między dyrygentem a orkiestrą…).
Jak zapewne zauważysz, czytając rozmowę z moim dzisiejszym gościem, wszystko to, co wymieniłam to dopiero wierzchołek góry lodowej. Na sukces dyrygenta składa się wiele innych, nie zawsze oczywistych, czynników. Jakich? Właśnie o to, między innymi, zapytałam Rafała Kłoczko – dyrektora Filharmonii Zielonogórskiej im. Tadeusza Bairda, dyrygenta, który ma na swoim koncie współprace m.in. z Operą Wiedeńską, Salzburger Festspiele, Operą Królewską w Brukseli czy Teatrem Wielkim – Operą Narodową. Żeby poznać Rafała bliżej i śledzić jego dalsze sukcesy (a za tymi aż trudno nadążyć!), zajrzyj na jego profile na Facebooku i Instagramie. A teraz zapraszam do naszej rozmowy 🙂
W rozwijaniu kariery zawodowej artysty bardzo ważny jest konkretny plan. Jeśli czytasz regularnie moje treści to pewnie już wiesz, że jestem fanką planowania i strategii. Jednak w tym wszystkim równie ważni są według mnie ludzie.
W naszej branży (nie tylko zresztą w naszej) bardzo często znajomość odpowiednich osób decyduje o powodzeniu projektu. Nie zrozum mnie źle. Nie chcę Cię absolutnie nakłaniać do tego, żebyś od dziś próbował załatwiać sobie wszystko po znajomości. Absolutnie nie. Chcę jedynie żebyś jeszcze większą uwagą obdarzał tych, z którymi współpracujesz, dla których tworzysz, wykonujesz zlecenia, których zatrudniasz itd. Staraj się budować długotrwałe relacje, a z biegiem czasu utworzysz sobie własną sieć wsparcia, która może otworzyć Ci wiele drzwi w przyszłości.
Czy artystom wypada promować swoją twórczość, czy jest to rzecz zarezerwowana tylko dla komercyjnego chłamu?
Czy jeśli artysta wykupuje płatną reklamę na Facebooku to oznacza, że się sprzedał?
Czy promocja to rzeczywiście coś, czym artyści nie powinni brudzić sobie rąk?
Dzisiaj chcę się rozprawić z mitem, który głosi, że wartościowa sztuka powinna sprzedawać się sama. Jeśli też masz takie dylematy, rozsiądź się wygodnie i zapraszam do czytania 🙂
Gdy odpowiadamy na pytanie, kim jest nasz odbiorca, najczęściej myślimy o naszej publiczności. O osobach, które kupują nasze obrazy, czytają nasze powieści, przychodzą na nasze koncerty, do teatru, czy do kina. I to wszystko prawda. Ale chcę dziś zwrócić Twoją uwagę na to, że to tylko jedna z wielu grup Twoich odbiorców. I to nie tylko do publiczności powinieneś kierować swoje działania.
Zastanawiasz się, co mam na myśli? Zapraszam do lektury 🙂
W swoich wpisach dotyczących strategii zawodowej zwracam uwagę na to, jak ważna jest klarowna wizja naszych działań. Czyli ten odległy punkt w naszej przyszłości, który uważamy za idealny. To, do czego chcemy dążyć. I co jest naszym drogowskazem przy wyznaczaniu celów.
Ale wiem, że nie każdy jest w stanie od razu go określić. Czasami może zdarzyć się tak, że jeszcze nie wiesz. Szukasz i dopiero chcesz odkryć, co tak naprawdę Cię kręci i gdzie się widzisz w przyszłości.
Czy to znaczy, że masz wtedy stać w miejscu i czekać na olśnienie? Absolutnie nie!
Chcę Ci dziś przedstawić alternatywny sposób wyznaczania swoich celów, jakim jest metoda pięciu filarów. Opracował ją Brian Tracy – guru od rozwoju osobistego. Mnie pomogła ona swego czasu uporządkować swoje sprawy, wyeliminować rzeczy, które niepotrzebnie zabierały mi czas i obrać jakiś kierunek rozwoju. Był to czas, gdy absolutnie nie umiałabym nazwać swojej wizji ani z całą pewnością stwierdzić kim chcę być za 15 lat.
Budując swoją strategię zawodową, staramy się myśleć dalekosiężnie. Nawet jeśli przyszłość to jedna wielka zagadka, chodzi o to, żeby próbować samodzielnie ją tworzyć, zamiast czekać biernie na to, co przyniesie los. Dlatego też w poprzednich krokach budowania strategii namawiałam Cię do określenia swojej wizji, czyli miejsca w którym chcesz być za np. 10 lub 15 lat. Jeśli nie wiesz o czym mówię, zajrzyj tutaj: KLIK. Jednak sama wizja spisana na kartce to ciągle za mało. Trzeba jeszcze zacząć ją realizować. A do tego przydają się precyzyjnie postawione cele.
W wyznaczaniu celów – zwłaszcza osobistych – występuje kilka najczęściej używanych zwrotów: od jutra, od poniedziałku, od nowego miesiąca, od nowego roku. Coś pominęłam? Obiecujemy sobie tak różne rzeczy i nim się obejrzymy, możemy świętować dwa lata, odkąd „jutro idę biegać”.
Znasz to? Kto nigdy nie wyznaczał sobie postanowień noworocznych 1. stycznia, po czym porzucał je już po pierwszym tygodniu niech pierwszy rzuci kamień! 🙂
Otóż w sprawach zawodowych nie powinno być miejsca na takie puste założenia. Chcąc konkretnych efektów, trzeba precyzyjnie określić to, co chcemy osiągnąć, bądź wdrożyć. O tym, po co właściwie wyznaczać sobie cele, napisałam w poprzednim wpisie, o tutaj: KLIK. Wspominam tam o celach długo i krótkoterminowych, a także o tym, jak ich realizacja zbliża Cię do Twojej wizji siebie w przyszłości. Dzisiaj chcę podpowiedzieć Ci, w jaki sposób możesz określać swoje cele, by mieć większą motywację i lepszą efektywność w ich osiąganiu. Pomoże nam w tym metoda SMART.
Budując strategię rozwoju swojej kariery, warto przyjrzeć się swoim zasobom, czyli temu czym właściwie dysponujesz. Jakie są Twoje mocne strony i jakie masz słabości? Co może Ci pomóc w osiąganiu Twoich celów a co będzie Cię hamować?
Do tego właśnie służy analiza SWOT. Niektórzy mogą uważać ją za banał lub przeżytek, ale według mnie nie bez powodu jest jednym z podstawowych narzędzi, stosowanych w biznesie. I do tego jej przeprowadzenie jest proste – nie wymaga skomplikowanych procesów – wystarczy trochę wolnego czasu, ołówek, kartka papieru i szczerość przed sobą.
Na nasze życiowe wybory ogromny wpływ ma to, co już za nami – nasze doświadczenia, wspomnienia, inne wybory – może nie zawsze trafne, które stały się dla nas nauczką. Czasami nawet nie musimy zdawać sobie sprawy, jak wielki wpływ coś lub ktoś na nas miał. Dlatego planując swoje cele na przyszłość nie można pomijać tego, co dzieje się teraz i tego, co mamy już za sobą.
Ten bagaż doświadczeń nazywamy naszymi zasobami. Wśród zasobów są nie tylko nasze wnioski wyciągnięte z własnych przeżyć, ale też nasze umiejętności, talenty, cechy charakteru, nawyki, znajomości, kontakty, a także to, co posiadamy materialnie.
W dzisiejszym artykule chcę żebyś przyjrzał się dokładnie swoim zasobom i dostrzegł potencjał, jaki się w nich kryje. To, jak możesz wykorzystać je w swoim rozwoju. Jest to tzw. analiza sytuacji wyjściowej, czyli bardzo ważny element w budowaniu strategii.