Inne Organizacja pracy Produktywność

Lenistwo kluczem do sukcesu artysty!

8 listopada, 2021

Pewnie się domyślasz, że ten tytuł to z mojej strony lekka prowokacja. Wśród znajomych jestem raczej tym nienormalnym tytanem pracy, który nie umie wysiedzieć w jednym miejscu i nawet na żagle zabiera ze sobą książkę. I faktycznie uwielbiam wszelkie sposoby na produktywność, wiecznie mam przy sobie jakieś checklisty. Namawiam do tego, żeby kuć żelazo, działać, działać i jeszcze raz działać. Ale dzisiaj będzie inaczej. Dzisiaj będę zachęcać do tego, żebyś się trochę ponudził!

Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, w jakich momentach wpadasz na swoje najlepsze pomysły? Założę się, że nie przy biurku albo nad kartką papieru. Czyli dokładnie nie wtedy kiedy trzeba. Najczęściej mówi się o nagłym przypływie weny albo nawet olśnieniu na spacerze, pod prysznicem, w kolejce w sklepie itd. (to dlatego dyktafon w moim telefonie jest zapełniony strzępkami tematów muzycznych a notatnik pęka w szwach od różnych ważnych pomysłów, które wpadły ot tak, przy okazji).

Może w takim razie warto sprawdzić, czy możesz prowokować takie przypływy weny samodzielnie? O pracy nad własną kreatywnością będzie jednak innym razem. Wróćmy do naszego lenistwa, bo przecież dla wielu z nas to wreszcie koniec z wyrzutami sumienia! Żartuję, nie ze mną te numery 😉

Prokrastynacja wzmacnia kreatywność

Znani artyści wręcz prześcigali się w swoich pokręconych sposobach na wzmacnianie pracy twórczej. Zwyczaje 161 twórców, takich jak Mozart, Beethoven, Britten, King, Abramović , opisała Mason Curray w książce „Codzienne rytuały. Jak pracują wielkie umysły”, którą zresztą bardzo polecam.

W biografiach większości z tych artystów znajdują się spacery lub oddawanie się innym przyjemnościom. I rzeczywiście coś w tym jest. Kreatywni ludzie często potrzebują posiedzieć (lub pochodzić) nie robiąc nic. Ta twórcza część naszej pracy wymaga od nas wolnej głowy, odcięcia się od problemów. Tutaj nie da rady pójść na ilość. Austin Kleon – amerykański autor – pisał, że na najlepsze pomysły wpada wtedy, gdy się nudzi. Dlatego na przykład uwielbia prasować. Bo jest to tak nudne zajęcie, że za każdym razem ma przy tym na świetne pomysły. „Kiedy brakuje Ci weny, zmyj naczynia. Pójdź na bardzo długi spacer. Wgapiaj się w jeden punkt na ścianie tak długo, jak możesz” – radzi pisarz.

Taki zabieg, jak ten z prasowaniem, Kleon nazywa „produktywną prokrastynacją”. Czyli unikasz jednej pracy poprzez wykonywanie innej. Myślę, że do perfekcji opanowali to zjawisko studenci w trakcie sesji, kiedy to mają najczystsze mieszkania!

„Zawsze błędem jest stawianie znaku równości między wydajnością a kreatywnością. One nie są tym samym. Często tak naprawdę sobie zaprzeczają. Nierzadko jesteś najbardziej twórczy, kiedy Twoja produktywność okazuje się najniższa”

Austin Kleon

Okazuje się, że w procesach kreatywnych, a jakby nie patrzeć sztuka do takich należy, warto dać sobie czas. Odkładanie na później pozwala dokładnie przeanalizować i rozwinąć pomysł w głowie. Staje się on bardziej dojrzały, dopracowany i twórczy. Ważne, żeby jednak był to proces świadomy, a projekt w głowie faktycznie dojrzewał. Nie ma to nic wspólnego z olewaniem i wiecznym odkładaniem rzeczy na później.

To może czas na drzemkę?

Typowa scena wieczorem: piżamka, umyte ząbki, przykrywasz się kołdrą, zamykasz oczy. Jest ciepło, błogo, wygodnie. Już już odpływasz, za chwilę wpadniesz w objęcia Morfeusza i nagle…. JEST! Genialny pomysł! Dokładnie to, czego potrzebowałeś!

Masz dwie opcje: zmobilizować się do wstania, wygrzebać się spod ciepłej kołdry i zapisać pomysł albo odpuścić i iść spać z przeczuciem graniczącym z pewnością, że rano nie będziesz pamiętać nawet strzępków tego pomysłu. Znasz to? Co wtedy robisz?

Mnie się to zdarza dość często, mój mąż-kompozytor też tak ma! Podobno to powszechnie znany dylemat wśród artystów 🙂 Pisał o tym np. Jacek Cygan w jednej ze swoich książek. Od razu przypomina mi się „Gambit Królowej” i sceny, w których Beth Harmon przesuwa pionki na suficie po wyimaginowanej szachownicy. Ach, gdyby się tak dało z nutami! (I bez leków na uspokojenie…).

„Jaka szkoda, że człowiek nie potrafi, śpiąc, pisać na suficie za pomocą palca u ręki albo nogi”.

Denton Welch

W momencie gdy zasypiamy, nasz mózg uwalnia się wreszcie od tłoczących się w głowie problemów i pozwala na prawdziwą, niczym nietłumioną kreatywność. Podobno Salvador Dalí systematycznie ucinał sobie drzemki, trzymając łyżeczkę. W momencie gdy zasypiał, wypuszczał łyżeczkę, która spadając, wybudzała go. Pozostawał jednak przez chwilę w tym stanie pomiędzy snem a jawą, który pomagał mu malować tak ekscentryczne, surrealistyczne obrazy.

Podsumowanie

Jak widzisz, w pracy twórczej nie musisz mieć wyrzutów sumienia w momencie, gdy nie sypiesz pomysłami z rękawa. To nie fabryka, tutaj ilość nie będzie szła w parze z jakością. Jeśli więc cierpisz na tzw. brak weny, może po prostu czas odpuścić. Odpocząć, pozwolić swoim myślom nieco ochłonąć. Taka pozorna bezproduktywność może okazać się zbawienna!

Jestem bardzo ciekawa co myślisz o takim podejściu do pracy artysty. Masz jakieś swoje patenty na kreatywność? Kiedy wpadasz na najlepsze pomysły? Jak masz wenę to od razu siadasz do pracy na gorąco czy raczej dajesz sobie czas i analizujesz spokojnie pomysł w swojej głowie? Daj znać w komentarzu.

Sprawdź także

Brak komentarzy

Skomentuj