
Czasami znajdujemy się w takim dość niewygodnym momencie naszej zawodowej kariery, w której trudno jednoznacznie określić, gdzie dokładnie chcielibyśmy być za 10-15 lat i co wtedy robić. Czasem pomysłów jest aż za dużo i wszystkie wydają się dobre. Albo przeciwnie, nagromadzona frustracja powoduje, że trudno zobaczyć plusy w jakimkolwiek wyborze. Fajnie, jak masz jasny obraz siebie w przyszłości, ale podejrzewam, że tylko nieliczni wiedzą tak na 100% kim chcą być i nieliczni czerpią pełną satysfakcję z tego, gdzie są obecnie.
W takich momentach trudno jest określić swoją misję i wizję. Raczej napotykamy wtedy opór ze swojej strony. U niektórych już samo stwierdzenie misja i wizja budzi zimny dreszcz. Wydaje się zbyt górnolotne, komercyjne czy biznesowe. (A nadal liczne grono artystów uważa połączenie sztuki i biznesu za nieporozumienie). Ja zawsze zachęcam do tego, żeby przynajmniej spróbować określić swoją wizję i misję. Niesie to ze sobą szereg korzyści. Ale dla tych, którzy z jakiegoś powodu nie chcą lub nie są w stanie do tego przysiąść, mam inną propozycję: pomyśl o swoich INTENCJACH.