Ludzie Promocja i komunikacja Strategia i rozwój

Siła intencji, czyli co, jeśli jeszcze nie znam swojej misji?

7 lutego, 2022

Czasami znajdujemy się w takim dość niewygodnym momencie naszej zawodowej kariery, w której trudno jednoznacznie określić, gdzie dokładnie chcielibyśmy być za 10-15 lat i co wtedy robić. Czasem pomysłów jest aż za dużo i wszystkie wydają się dobre. Albo przeciwnie, nagromadzona frustracja powoduje, że trudno zobaczyć plusy w jakimkolwiek wyborze. Fajnie, jak masz jasny obraz siebie w przyszłości, ale podejrzewam, że tylko nieliczni wiedzą tak na 100% kim chcą być i nieliczni czerpią pełną satysfakcję z tego, gdzie są obecnie.

W takich momentach trudno jest określić swoją misję i wizję. Raczej napotykamy wtedy opór ze swojej strony. U niektórych już samo stwierdzenie misja i wizja budzi zimny dreszcz. Wydaje się zbyt górnolotne, komercyjne czy biznesowe. (A nadal liczne grono artystów uważa połączenie sztuki i biznesu za nieporozumienie). Ja zawsze zachęcam do tego, żeby przynajmniej spróbować określić swoją wizję i misję. Niesie to ze sobą szereg korzyści. Ale dla tych, którzy z jakiegoś powodu nie chcą lub nie są w stanie do tego przysiąść, mam inną propozycję: pomyśl o swoich INTENCJACH.

Czym są intencje?

Intencje – nasze i innych – oddziałują na nas każdego dnia. Jak to, zapytasz? Wyobraź sobie w takim razie prostą, przyziemną sytuację: przygotowujesz posiłek dla ukochanej osoby. Planujesz ulubioną potrawę, kroisz idealnie równe plasterki, pewnie nawet myślisz jak udekorować talerz czy stół. No dosłownie stajesz na rzęsach, żeby ten posiłek był wyjątkowy.

Idźmy dalej. Wyobraź sobie teraz, że ten sam posiłek przygotowujesz dla swojej teściowej. (oczywiście takiej hipotetycznej teściowej prosto z dowcipów. Żeby nie było – ja swoją teściową szczerze uwielbiam!). No więc przyjeżdża teściowa. Planujesz jej ulubioną potrawę (No tak, Twoja ukochana kuchnia azjatycka odpada no bo przecież teściowa nie ruszy…), kroisz idealnie równe plasterki (i tak pewnie będzie gderać że za grubo…), myślisz jak udekorować talerz i stół (a w myślach już widzisz ten wzrok pełen dezaprobaty dla Twojego gustu).

Czym się różnią obie sytuacje? Z pozoru wykonujesz przecież te same czynności, efekt też jest ten sam: przygotowany przez Ciebie posiłek. A jednak różnica w Twoim nastawieniu będzie drastycznie różna. Dlaczego? Przez Twoje intencje. W pierwszej sytuacji przygotowania są przyjemne, podsycone pozytywnymi emocjami, bo chcesz zrobić przyjemność ukochanej osobie. W drugiej gotowaniu towarzyszy większa nerwowość, negatywne emocje, niechęć. Bo czujesz przymus i wiesz, że i tak nie spełnisz wygórowanych oczekiwań.

Tak właśnie oddziałują na nas intencje. W tym przypadku nasze własne, ale w podobny sposób odczytujemy intencje innych ludzi. Inaczej odbieramy pewne działania, gdy wiemy jaka była ich intencja. Często wyczuwamy, gdy ktoś nam pomaga niechętnie albo tylko dla własnych korzyści.

Jak wykorzystać intencje zawodowo?

No właśnie, skoro my wyczuwamy intencje innych, to działa to też w odwrotną stronę.

Przypuśćmy, że dzwonisz do jakiejś instytucji kultury. Chcesz koniecznie zdobyć zlecenie, myślisz tylko o swojej gaży. Jak sądzisz, czy Twój rozmówca to wyczuje? Ja myślę, że momentalnie. Jeśli natomiast masz faktycznie fajny pomysł na współpracę, chcesz go zrealizować z innych pobudek niż kasa, to łatwiej będzie Ci o tym opowiadać tzw. językiem wzajemnych korzyści. Jeśli przed tym telefonem odrobisz pracę domową, czyli wejdziesz na stronę internetową tej instytucji, sprawdzisz co robią, jakie wydarzenia organizują, w jaki sposób właśnie Ty możesz wzbogacić ich ofertę, taka rozmowa może przebiec zupełnie inaczej. Na tym polega siła intencji.

Intencja + pieniądze

Nie zrozum mnie źle, jak najbardziej namawiam do tego, żeby myśleć o pieniądzach. W naszej branży jest już wystarczająco misjonarstwa i występowania „dla promocji”. Chodzi mi o to, że kasa nie powinna być Twoim głównym celem. Tak jak wtedy, gdy wyznaczamy misję i wizję. Szukamy większych celów, czegoś co da Ci poczucie spełnienia. W książce „Z talentem do gwiazd” (A. Grzegorczyk, T. Kopeć) znalazłam takie dość brutalne, ale prawdziwe stwierdzenie. Mianowicie, że bycie artystą jest przedsięwzięciem gospodarczym. Umiejętności mają twórczy charakter, ale nie ma co się oszukiwać, celem jest kasa a sam twórca narzędziem w jej zarabianiu. Jednak pieniądze nie mogą dominować nad sztuką, bo wtedy artysta staje się już tylko przedsięwzięciem gospodarczym.

Jak ja to rozumiem? Miejmy szacunek do naszej pracy, oczekujmy wynagrodzenia. Ale też nie sprowadzajmy wszystkiego do pieniędzy. W rozmowach z naszymi potencjalnymi zleceniodawcami, ale też dla nas samych, ważniejsza jest dobra intencja, wyższy cel. To, o czym myślisz podczas rozmowy – Twoja intencja – wpływa na jej przebieg.

 „Paradoksalnie, ludzie zapłacą za Twoją wiedzę i umiejętności nie wtedy, gdy chcesz je sprzedać czy coś udowodnić, ale gdy Twoją główna intencją jest chęć działania lub chęć pomocy z jednoczesnym cenieniem swoich usług i zasobów”

Klaudia Pingot – „Błękitny umysł”

Jak myśleć o intencjach?

Przed spotkaniem biznesowym, rozmową z potencjalnym klientem, zleceniodawcą warto zadać sobie pytanie czego chcesz dla siebie z tego projektu i czego oczekujesz od drugiej strony. Co dobrego może przynieść zaangażowanie właśnie Ciebie i jakie korzyści (oprócz pieniędzy) Ty możesz z tego mieć. To wpływa na Twoją autentyczność. Znów Twoja autentyczność rezonuje na to, jak odbierają Cię ludzie, z którymi współpracujesz, Twoja publiczność, na to co umieszczasz w mediach społecznościowych.

Wiem, że to nie zawsze jest możliwe. Realia są czasami paskudne, a podejście tej drugiej strony takie, że ręce opadają. Pewnie niewiele możesz na to poradzić. Ale wydaje mi się, że jeśli chcemy jakiejś zmiany, to powinna się ona zacząć od nas samych. Może to trochę naiwne myślenie, ale ja lubię czuć, że przynajmniej ja jestem w porządku. Że nie mam  sobie nic do zarzucenia. I widzę, że to często wpływa na innych. (Widzisz? Znów to siła intencji!)

Podsumowanie

Myślenie o swoich intencjach według mnie dobrze układa w głowie. Czasem pozwala nam odpuścić, zrezygnować z rzeczy, które nie wniosą nic dobrego ani do naszego życia ani do naszej kariery. Intencje stopniowo zbliżają też do odkrycia zawodowego credo, czyli misji i wizji. Wiesz co przynosi Ci frajdę, a co kompletnie nie zdaje egzaminu.

Daj znać co myślisz o takim podejściu do swoich działań. Czy skupienie na intencjach może podnieść Twoją skuteczność w pozyskiwaniu zleceń? A może już masz z tym jakieś doświadczenia? Napisz w komentarzu ?

Sprawdź także

Brak komentarzy

Skomentuj